Dla przypomnienia - czym jest pył PM10?
To cząsteczki pyłu, których średnica jest mniejsza niż 10 mikromów. Tak więc bez problemu docierają one do naszych domów, mieszkań, szkół, przedszkoli, wnikają w strukturę ubrań, w skórę ciała... aż w końcu poprzez górne drogi oddechowe do płuc - co może skończyć się alergią albo co gorsza - astmą - może też prowadzić do zaostrzenia przewlekłego zapalenia oskrzeli, do niewydolności oddechowej a nawet do uszkodzenia układu krwionośnego.
Pyły i substancje chemiczne, które znajdują się w smogu przyczyniają się do bardzo wielu problemów zdrowotnych - chociażby coś, co da się zauważyć wszędzie - przedłużający się, ciągły kaszel - "nie wiadomo skąd".
Czy da się temu zapobiegać?
Usunięcie tzw. „kopciuchów” to nie jedyne rozwiązanie, darmowa komunikacja miejska (w wielu miastach jest takowa właśnie w dniach kiedy smog sięga zenitu) – to zaledwie zalążek. To, że wlepia się mandaty tym, którzy palą śmieci... co z tego. Ile takich mandatów zostanie wystawionych i ilu trucicieli zda sobie sprawę, jak bardzo szkodzą sąsiadom, bliskim, rodzinie, sobie...
O tym wszystkim trzeba głośno mówić, rozmawiać, organizować spotkania ze specjalistami, którzy mają pomysły a przede wszystkim – fundusze – na to, by wreszcie coś zmienić. By jakość powietrza była lepsza, by nasze dzieci i wnuki nie żyły w trującym i niszczącym ich świecie. Choroby układu oddechowego, rozdrażnienie, kiepska jakość snu, brak skupienia... - to zaledwie zalążek tego, co może dopaść dziecko, które żyje w smogu. Osoby starsze, w podeszłym wieku również są narażone – jak każdy zresztą – jedni noszą maski, mają oczyszczacze powietrza w domu, sprawdzają jakość powietrza zanim otworzą okno, czy wyjdą z dzieckiem na spacer – inni... Niestety, bagatelizują problem twierdząc, że smog kiedyś też był i nikt takiego „hallo” nie robił. To niestety nie prawda. Badano jakość powietrza już wiele lat temu i nie było tak wielkiej paniki jak teraz – a panika ta, jest uzasadniona.
więcej znajdziesz na stronie https://polskiepornole.pl